News & Press

Ekspansja

Rodzime przedsiębiorstwa coraz częściej zamiast czekać na inwestora, same przejmują zagraniczne podmioty. O tym, jak robić to z rozmachem, ale i z głową, dyskutowali uczestnicy panelu: „Ekspansja zagraniczna polskich firm” podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Jednym z panelistów był Mariusz Golec, prezes giełdowej spółki Wielton.

Rola eksportu w krajowym PKB rośnie z roku na rok. Jak zauważył Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, jest to w dużej mierze zasługą kilku dużych firm, które umocniły swoją światową pozycję i pociągnęły za sobą dziesiątki mniejszych przedsiębiorców. Piechociński podkreślił jednak, że wyjście w świat mogłoby być jeszcze bardziej spektakularne, gdyby nie ograniczenia finansowe, które dla wielu firm wciąż są barierą nie do przeskoczenia.

 – Etat przedstawiciela handlowego, poza jego pensją w kraju, to na chińskim czy malezyjskim rynku koszt w wysokości minimum 50 tys. zł miesięcznie. W skali roku to 600 tys. zł. Którą z małych i średnich firm stać na to, by utrzymać taki etat? – pytał retorycznie polityk.

Czy można to przyspieszyć? Zdaniem Mariusza Golca, prezesa spółki Wielton, największego w Polsce i jednego z największych w Europie producentów przyczep i naczep, biznes musi być coraz szybszy i coraz bardziej efektywny, ale pewnych rzeczy nie da się zrobić z dnia na dzień. Golec przypomniał, jaką drogę przeszła jego firma, zanim na dobre zaznaczyła swoją obecność na zagranicznych rynkach.

– Wielton rośnie od 20 lat, dziś jesteśmy w 35 krajach, ale chciałbym przypomnieć, że zaczynaliśmy od zera. Firma nie byłaby w stanie rosnąć bez klarownych strategii. Od początku mieliśmy jasny cel. Chcieliśmy stać się największym graczem w Polsce i to się udało – mówił Mariusz Golec.

Dodał, że po osiągnięciu każdego zamierzonego celu, firma natychmiast wyznaczała sobie kolejne.

I tak, po krajowym sukcesie, Wielton podbił rynek ukraiński i rosyjski. Później przyszedł czas na Kazachstan, aż wreszcie spółka zaczęła podbój jeszcze trudniejszych, choć bardziej przewidywalnych rynków zachodnich.

– Teraz po dwóch dekadach naszym celem jest umocnienie się na trzecim miejscu w Europie. Mamy strategię i pomysł na to, jak wyprzedzić konkurentów  – przekonywał prezes wieluńskiej spółki.

Wtórował mu Piotr Ambroziewicz, wiceprezes OT Logistics, który rozwój swojej spółki porównał do losów Wieltonu.

 – Ekspansja zagraniczna jest niemożliwa bez pasji. Trzeba mieć chęci, wizję i odwagę, by wykonać taki krok – tłumaczył Ambroziewicz.

Jak podkreślił Mirosław Bendzera, prezes spółki Famur, potentata na rynku maszyn i urządzeń dla przemysłu wydobywczego, ekspansję zagraniczną należy traktować jako proces, do którego trzeba się odpowiednio przygotować.

– Trzeba wiedzieć w jakich warunkach będziemy funkcjonować, poznać wszystkie niuanse. Famur przygotowywał się przez kilkanaście lat, by w ogóle realnie myśleć o koncepcji rozwojowej na rynkach zagranicznych – mówił Bendzera.

Janusz Piechociński przypomniał, że można mieć właściwą strategię i dobry pomysł, ale w drodze na globalny szczyt to może nie wystarczyć.

– Eksport w dużej mierze jest zależny od koniunktury, zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. W pierwszym kwartale tego roku ta koniunktura jest niekorzystna. Przed nami potencjalny Brexit, mamy stagnację w Chinach, kryzys gospodarki prorosyjskiej i dramatyczną sytuację w Brazylii. Moim zdaniem kryzys przeinwestowania gospodarki chińskiej będzie dla Polski dużo trudniejszy do przejścia niż kryzys hipoteczny w USA – prognozował Piechociński.

Były wicepremier ma jednak receptę na to, aby pomimo niekorzystnych sygnałów zza granicy skutecznie rozwijać się na globalnych rynkach.

Jego zdaniem kluczem do sukcesu jest nie tylko doświadczenie i zmysł inwestycyjny, ale przede wszystkim wystrzeganie się często powtarzanych błędów.

– Na rynkach trzecich nie możemy ze sobą rywalizować. Są sektory, w których wojna cenowa doprowadza do spadku, a następnie braku rentowności – przestrzegał polityk.

Jako wzór do naśladowania Piechociński wskazał spółkę Wielton.

– Wielton był w drugiej dziesiątce w Europie, dziś jest w czołówce, przejął dwóch dużych zagranicznych konkurentów (francuski Fruehauf i włoski Italiana Rimorchi), buduje nowe rynki na Wschodzie i umacnia swoją pozycję w Europie. To jest okręt flagowy, który osiągnął silną pozycję międzynarodową. Jeśli Wielton  sprzeda więcej sprzętu, przełoży się to na wzrosty również u innych producentów np. felg, opon itd.– stwierdził Piechociński. 

Wiceprezes BGK Jerzy Jacek Szugajew dodał, że zdobywanie kolejnych regionów Starego Kontynentu to wielki sukces, ale na tym nasze firmy nie powinny poprzestać.

– Europa to za mało. Kierunki, które ostatnio wspieramy to m.in. Afryka. Potencjał, który jest mierzony w populacji kontynentu i w potrzebach tych rynków jest olbrzymi, a póki co udział Afryki w eksporcie to mniej niż 1 proc. Nasi przedsiębiorcy mogą tam jeszcze sporo zrobić – zapewniał Szugajew –  jako pozostałe ciekawe kierunki wskazując Indie i Iran.

Afryka i Azja są w dalszych planach Wieltonu, którego przedstawiciele podkreślają, że spółka świetnie radzi sobie z zarządzaniem swoimi zagranicznymi oddziałami.